Środa 29-03-2017
Pracowali w łączności, mają dowody, że byli milicjantami- IPN wszystkich wrzuca do jednego worka z SB- kami.
Problem dotyczy pracowników wydziału łączności wojewódzkich urzędów spraw wewnętrznych wszystkich w skali całego kraju to jest 10% emerytowanych policjantów, którzy służyli dla wolnej polski przez prawie 30 lat. Kara się ich na zasadzie zbiorowej odpowiedzialności z służbę w SB Od 1984 roku za rzekomy i bez podstawny, poza ustawowy nadzór nad tymi wydziałami sprawowali zastępcy szefów WUSW ds. Służby Bezpieczeństwa. Kłamstwo! Bo to nie wprowadzało wydziałów Łączności w struktury SB! Bo gdyby tak było! Musiały za tym iść rozkazy organizacyjne i rozkazy personalne go nie ma i nigdy nie było! Ale właśnie takie mamy praworządne państwo i tzw. nie zawisłe sądy, które na polecenie politycznego IPN i pod wpływem nocnego faksu robią z funkcjonariuszy służby więziennej, straży granicznej, sportowców, słuchaczy szkół oficerskich i niższych stopni chorążych oraz milicjantów! Zatrudnionych w wydziałach Łączności– Ale my nie byliśmy esbekami, tylko milicjantami – zapewniają Janusz Słowiński i Andrzej Domoń. Pierwszy pracował jako starszy technik i kierownik centrali wewnętrznej wydziału łączności w Kielcach. Drugi był kierownikiem sekcji radiowej. – Naszym zadaniem było zapewnienie łączności. Nie zakładaliśmy podsłuchów, bo to robił specjalny wydział SB – mówią.
Przez lata nie było wyraźnego rozdzielenia między funkcjonariuszami SB a MO, nastąpiło to dopiero w 1987 roku. Słowiński i Domoń dostali wtedy legitymacje, że są milicjantami. Gdy likwidowano SB i MO w 1990 roku, rozkazem personalnym zostali zwolnieni ze stanowisk w milicji i przeniesieni na podobne w policji. Nie podlegali weryfikacji, jaką przechodzili funkcjonariusze SB, jeśli chcieli zostać policjantami.
W 2011 roku dostali jednak z Instytutu Pamięci Narodowej pisma z informacją, że w latach 1984-1990 pełnili służbę w organach bezpieczeństwa państwa, które podlegają ustawie lustracyjnej. Za tym poszły decyzje o obniżeniu emerytur.
Słowiński, który po 16 latach pracy w wydziale łączności odszedł na wcześniejszą emeryturę w 1991 roku, stracił jedną czwartą. Nie pogodził się z zaliczeniem do SB i odwoływał do sądu. Bezskutecznie. – W mojej sprawie i podobnych sądy nie wnikały w przedstawione dowody. Negatywną dla nas uchwałę podjął też Sąd Najwyższy, opierając się na stanowisku IPN – twierdzi Słowiński.
W wyniku przeforsowanej przez PiS w grudniu tzw. ustawy dezubekizacyjnej od października stracą kolejną część emerytur. – To dotknie około 60-70 osób, które pracowały w wydziale łączności w Kielcach, w tym telefonistki – mówią. Domoń, który odszedł w 1994 roku z policji na rentę i sześć lat temu nic nie stracił, teraz obawia się obniżenia świadczenia nawet o 70 proc.
Jeszcze nie otrzymali decyzji w tej sprawie. – Kiedy dostaniemy, będziemy się odwoływać do sądów – zapowiada Domoń.
– Poddamy się też autolustracji – dodaje Słowiński. I opowiada, że jeden z ich kolegów z łączności kandydował w wyborach i został przez IPN oskarżony, że w oświadczeniu lustracyjnym nie ujawnił służby w „organach bezpieczeństwa”. Wygrał sprawę w sądzie, w ocenie, którego nie był funkcjonariuszem SB. Jeśli jednak chodzi o przepisy emerytalne, to pozostaje esbekiem.
Poniedziałek 19-04-2017
Ofiarami wojny deubekizacyjnej będą nie tylko byli esbecy
Jak sami twierdzą byli w milicji, a więc mimo wypowiedzi Ministra Spraw Wewnętrznych (i nie tylko) dotyczących ustawy dezubekizacyjnej i służby w MO - „ustawa dotyczy wyłącznie funkcjonariuszy SB a nie funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej” :
https://www.youtube.com/watch?v=yyKh9irv0uU
czy wiceprezesa IPN dr Mateusza Szpytman
i nie powinni znaleźć się w ustawie deubekizacyjnej. Ale prawda jest inna, wpisali ich do ustawy i już mamy nowych SB-ków. Przykład: byli milicjanci z łączności. Pięknie zrobili z nich SB-ków, (tak samo jak pewnie zrobią z żołnierzami z czasów PRL). A może nie zrobili, bo byli ? Jak niewiele trzeba, wystarczy zaliczyć i już wiadomo kto był SB-kiem. Jak niewiele trzeba by zostać oprawcą i bandytą, idąc za słowami naszych władz. Brawo !
Ale czy to prawda ?
Pewnie dlatego wzmogli swoją działalność, nie tylko w sieci, różnego rodzaju kolesie. Jak tylko dowiadują się, że byli SB-kami, a to w Kielcach, we Wrocławiu czy w Gdańsku, zaczynają jątrzyć. Panowie pogódźcie się z prawdą, choć to nie łatwe. Nie plujcie, nie gadajcie głupot, w pokorze pokażcie twarz SB-ka panie Słowiński, panie Burzyński czy panie Stępień. Co za grupa, tyle lat po służbie a wciąż kolektyw.
Gdzie jest prawda, komu wierzyć ? IPN-owi ? Politykom ? Byłym SB-kom ? - Kapral z PRL
„Warto o tym pisać, warto informować, to nasi bohaterowie”
Poniedziałek 15-05-2017
Pułkownik Mazguła. Jak oficer z Iraku "beknął" za stan wojenny
Ojciec był żołnierzem Armii Krajowej, on - podobnie jak dwóch braci - oficerem Wojska Polskiego. Nie brał udziału w stanie wojennym, a w wolnej Polsce dowodził jednostkami gotowymi do natychmiastowej obrony kraju. Po misji w Iraku nakręcono o nim film dokumentalny. W 2016 roku jedna wypowiedź sprawiła, że po latach ceniony żołnierz stał się wspólnym wrogiem władzy i opozycji.
Pułkownik Mazguła tłumaczy się ze swojej wypowiedzi ws. stanu wojennego
"Z jednej strony zostałem źle zrozumiany, a z drugiej - sam nie wyraziłem się jasno"
Ostro odpowiada też Bartłomiejowi Misiewiczowi z MON: nie będzie człowiek bez honoru rozkazywał oficerowi Wojska Polskiego
Pułkownik Adam Mazguła może mieć poczucie, że został sam. Choć po części sam jest sobie winien. Przemawiając na wiecu zorganizowanym w proteście przeciw tzw. ustawie dezubekizacyjnej, wspominając stan wojenny, stwierdził: "Dochowano jakiejś kultury w tym wszystkim, w tym całym zdarzeniu". Słuchaczy wprowadził w konsternację, bo brzmiał, jakby negował zbrodnie, do jakich doszło po 13 grudnia 1981 roku.
Natychmiast od jego wypowiedzi - i od niego samego - zdystansowali się liderzy opozycji, którzy wraz z nim sygnowali list otwarty zachęcający do masowych protestów 13 grudnia. W tym Lech Wałęsa, Grzegorz Schetyna i Ryszard Petru. - Jego słowa obrażają takie osoby jak Wałęsa czy Władysław Frasyniuk. Nie powinno się robić takich rzeczy. Nie można relatywizować rocznicy stanu wojennego - mówił Schetyna.
Oburzenia nie krył obóz władzy i prawicowe media, gdzie płk. Mazguła szybko stał się symbolem starego systemu, esbekiem, obrońcą stanu wojennego. - Występowanie z taką osobą czy pod wspólną odezwą, ich wspólne maszerowanie, pokazuje kompromitację takich środowisk, jak PO czy Nowoczesna - komentował w Polskim Radiu senator PiS, Jan Maria Jackowski. Płk Mazguła - wcześniej znany z bezpardonowych ataków na przeciwników - przez kilka dni był także negatywnym bohaterem "Wiadomości".
Czuję, że zaatakował mnie system barbarzyński. Media publiczne stosują najniższą z możliwych metod działania. Mogę to porównać tylko ze strategią działania stalinizmu, komunizmu, faszyzmu.Płk Adam Mazguła
Sam pułkownik twierdzi, że w trakcie swojego wystąpienia nie wyraził tego, co naprawdę miał na myśli. - Zależy mi na tym, by to wytłumaczyć - mówi w rozmowie z Onetem. - Bo z jednej strony zostałem źle zrozumiany, z drugiej - sam mam pretensje do siebie za sposób, w jaki się wyraziłem. Stan wojenny był złem, to nie ulega wątpliwości! Mówiłem natomiast o "kulturze stanu wojennego", która wytworzyła się między wojskiem a społeczeństwem. Ludzie przynosili żołnierzom ciepłą herbatę i zupę, gdy ci marzli; ludność cywilna z kolei mogła liczyć na przymykanie oczu w niektórych sprawach. Powtarzam: nie mówiłem o systemie, oczywiście absolutnie złym, lecz o zwykłych ludziach czy żołnierzach, którzy w tej dramatycznej sytuacji starali się zachować społeczną kulturę - tłumaczy.
Od Nysy do Babilonu
Sam płk. Mazguła udziału w stanie wojennym nie brał. Był wtedy dowódcą jednej z kompanii, jego żołnierze nie wyszli na ulice, nawet ich nie patrolowali. Dwa lata wcześniej skończył szkoł oficerską, skąd został skierowany do Nysy w charakterze dowódcy plutonu szkolnego. Na dowódcę awansował niemal natychmiast. Od końca lat 70 był także członkiem PZPR.
- Umiłowanie do munduru miałem we krwi. Dzięki ojcu. Był żołnierzem Armii Krajowej, który przeszedł do partyzantki kiedy jego oddział - idąc na pomoc powstańcom warszawskim - został rozbity przez Rosjan. Ujawnił się dopiero w 1947 roku, gdy nie było już innego wyjścia. Skorzystał z amnestii i oddał broń. Wkrótce został jednak aresztowany, ale ubecy pozwoilili mu uciec. Zaciągnął się do wojska, co uratowało mu życie - zanim zorientowano się w tym wszystkim, represje się skończyły i udało mu się przetrwać - wspomina Mazguła.
Z czterech synów ojca pułkownika Adama Mazgały do wojska poszło trzech. - Od małego znaliśmy historię Katynia, wiedzieliśmy, co wydarzyło się w Jałcie. Ojciec wychowywał nas na wartościach AK-owskich, patriotycznych. I one tkwią we mnie do dziś. Najpierw pchnęły mnie one do harcerstwa, a stamtąd do wojska. Jestem dumny ze swojej służby dla kraju - przekonuje Mazguła.
W jego życiorysie rzeczywiście trudno doszukać się plam na honorze. Liczne awanse, a wśród odznaczeń m.in. Srebrny Krzyż Zasługi. Raz tylko pułkownik Mazguła dopuścił się czynu dosyć niespotykanego, wnioskując na początku lat 90 o przyznanie mu niższego stanowiska. - Zależało mi na piechocie górskiej i rzeczywiście objąłem dowodzenie nad batalionem. Później zostałem zastępcą dowódcy brygady. To była jednostka pierwszej kolejności użycia o najwyższym stopniu gotowości bojowej. Robiłem to, co kochałem i umiałem najlepiej - mówi Mazguła.
Do Iraku zgłosił się jako ochotnik. Był oficerem Polskiego Kontyngentu Wojskowego, szefował Grupie Wsparcia Rządu w prowincji Babilon. Był jednym z bohaterów filmu dokumentalnego "Babilon.pl" z 2004 roku.
"Czuję, że zaatakował mnie system barbarzyński"
W ostatnim czasie nieznany szerzej opinii publicznej pułkownik mocno zaangażował się w walkę z obecną władzą. Atakował ostro, głównie za pośrednictwem serwisów społecznościowych. A gdy opozycja skrzyknęła się, by protestować 13 grudnia, Mateusz Kijowski z KOD zaprosił go do wzięcia udziału we wspólnej manifestacji. Tylko że zanim do niej doszło, płk Mazguła stał się problemem całej opozycji.
Kijowski w TVN24 - sam mocno krytykowany za wciągnięcie Mazguły - tłumaczył: - Nie do mnie należy ocenianie jego przeszłości, jego historii. Pan pułkownik, tak jak każdy obywatel w Polsce, ma prawo wyrazić swoje zdanie na temat tego, co polska władza dzisiaj robi. Myślę, że to zdanie ma zbliżone do bardzo wielu z nas.
- Do decyzji innych ludzi pozostaje to, czy chcą stać z nim w jednym szeregu, czy nie. Ja nie widzę żadnego powodu, żebym miał nie stać w jednym szeregu z człowiekiem, który popiera dzisiaj te same wartości, które ja popieram - dodał.
Płk Mazguła: - Jestem w trudnej sytuacji. Nie mam sztabu, nie mam partii, nie mam ludzi od wizerunku. Jest ze mną tylko grupa przyjaciół z KOD. Nie jestem politykiem, nie interesuje mnie życie polityczne czy partyjne. Jestem po prostu oburzony na to, co dzieje się w Polsce. I to chciałem wyrazić. Czuję, że zaatakował mnie system barbarzyński. Media publiczne stosują najniższą z możliwych metod działania. Mogę to porównać tylko ze strategią działania stalinizmu, komunizmu, faszyzmu.
Bitwa z Misiewiczem
Dziś otwartą wojnę Mazgule wypowiedziało także ministerstwo obrony narodowej. Bartłomiej Misiewicz zapowiedział, że do końca tygodnia resort skieruje do prokuratury zawiadomienie ws. pochwalania przestępstwa stanu wojennego.
- Pan pułkownik rezerwy Mazguła nie może też publicznie pokazywać się w mundurze. Jeżeli tak się stanie, Żandarmeria Wojskowa będzie w obowiązku zatrzymać go, za taki czyn grozi grzywna - powiedział Misiewicz.
Ta druga groźba Mazgułę rozwścieczyła. - Nie będzie żaden dezinformator ministerstwa obrony, człowiek bez wykształcenia, krzty honoru, który jest symbolem nieróbstwa, mówił polskiemu oficerowi, kiedy ma prawo nosić mundur - mówi pułkownik. - Misiewicz to dla mnie nikt więcej niż przykład skandalicznego doboru współpracowników przez Antoniego Macierewicza - dodaje.
Szkalowano mnie w mediach, ale równocześnie nie pozwolono mi wytłumaczyć mojej niefortunnej wypowiedzi nt. stanu wojennego. Szkoda, że nie dano mi szansy do obrony.Płk Adam Mazguła
Ukarania Mazguły za jego słowa nt. stanu wojennego chce także urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych. Jego władze wszczęły procedurę uchylenia decyzji o nadaniu pułkownikowi Medalu "Pro Patria".
"Na podstawie posiadanej przez Urząd wiedzy, a także pozyskanych źródeł z Instytutu Pamięci Narodowej, wniosek (o przyznaniu medalu Mazgule - red.) nie budził zastrzeżeń. Podkreślić należy, że w momencie wydania decyzji o nadaniu Medalu »Pro Patria« Adam Mazguła nie prowadził działalności polityczno-medialnej, z której dał się poznać dopiero w późniejszym czasie" -czytamy w komunikacie UdSKiOR.
Dodano, że decyzja ma związek z "budzącymi najwyższe oburzenie" wypowiedziami Mazguły oraz ujawnionymi ostatnio – a nieznanymi wcześniej Urzędowi – informacjami dotyczącymi jego postawy w okresie stanu wojennego.
Płk Mazguła się broni: - Szkalowano mnie w mediach, ale równocześnie nie pozwolono mi wytłumaczyć mojej niefortunnej wypowiedzi nt. stanu wojennego. Szkoda, że nie dano mi szansy do obrony.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak nie zgodzić się z Mazgułą mimo jego przeszłości. Coraz bardziej mnie wkurza to, że robią co chcą i nie patrzą na to co wyprawiają. - Kapral z PRL
„Warto o tym pisać, warto informować, to nasi bohaterowie”
Sobota 22.07.2017
Wróci obowiązkowy pobór do wojska? Wiceszef resortu obrony zabrał głos
bujcie się ale czytajcie:
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
„Warto o tym pisać, warto informować, to nasi bohaterowie”
Niedziela 06-08-2017
Wojska Obrony Terytorialnej (WOT), czyli faktycznie piąty rodzaj sił zbrojnych obok wojsk lądowych, powietrznych, specjalnych i marynarki wojennej, stanowią uzupełnienie i jednocześnie są komplementarną częścią potencjału obronnego Polski.
W obecnej sytuacji geopolitycznej Wojska Obrony Terytorialnej są jedynym, relatywnie szybkim, tanim i skutecznym sposobem odbudowy naszego bezpieczeństwa militarnego.
W WOT służbę będą pełnić żołnierze zawodowi oraz żołnierze pełniący nowy rodzaj czynnej służby wojskowej, tj. Terytorialną Służbę Wojskową (TSW). Obowiązek TSW będzie pełniony w obszarze swojego zamieszkania na dwa sposoby – rotacyjnie (podczas odbywania ćwiczeń i szkoleń wojskowych) oraz dyspozycyjnie (w pozostałym czasie).
W opinii resortu obrony, służba w OT to doskonały sposób na samorealizację i rozwój zawodowy, który jednocześnie kształtuje tak potrzebne dziś wartości, jak: odpowiedzialne i bezinteresowne wspieranie społeczeństwa, szacunek dla państwa i symboli narodowych, oraz – w wymiarze czysto ludzkim, szacunek dla drugiej osoby.
czytaj więcej:
http://e-prawnik.pl/artykuly/prawo-administracyjne-1/dla-kogo-wojska-obrony
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
„Warto o tym pisać, warto informować, to nasi bohaterowie”
Środa 18-10-2017
Ustawa deubekizacyjna dotyka milicjantów
Jak pisałem w marcu o łącznościowcach „.. że prawda choć nie łatwa, to wskazuje jako SB-ków panów …” to w Gdańsku się potwierdziło. Potwierdziło i to na stronie resortowej.
I kilka komentarzy
Małgorzata Kapera
Boże chroń Polskę
Patriota
Jakie kłamstwo panie Jarosz. Przyznaj się pan, nie cudacz i nie lamentuj. Cała łączność to samo. Gdzie jak nie w SB się dorobiłeś.
Paulina
Na was też przyjdzie czas! Teraz wszyscy jesteście niewinni! Kto wam kazał iść do SB !
Teresa Tyczyńska
Wszyscy co pracowali w Łączności byli SB-kami
Patriota
A podsłuchy to kto zakładał może panowie z drogówki panie Stępień. Tak trudno się teraz przyznać. Wstyd SB-ku.
A kto ma rację i czym to się skończy ? bo …
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Coś, co wywołuje dyskusję, pewnie i emocje, w świecie Internetu! Za nic nie wiem, co o tym myśleć, jak to opisać? Publikacja na stronie NSZZ Policjantów z Gdańska. Sami zobaczcie, o co w tym wszystkim chodzi ? To byli milicjantami czy SB-kami. Tak podzielono kraj już w 2015 roku - Kapral z PRL
„Warto o tym pisać, warto informować, to nasi bohaterowie”
___________________________________________________________________
Piątek 19.01.2018
PiS wycofa przepisy ułatwiające polowanie? Kaczyński nie odpuści myśliwym
czytaj więcej?
Komentarze
Kobalt 20.01.2018
Co jeszcze wymyślą te ludki od władzy?
Sydor 20.01.2018 Po co kontujecie takie bzdury
Naprawdę jesteście tacy naiwni. Czy ktoś sprawdził, jak jaka jest prawda?
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
„Warto o tym pisać, warto informować, to nasi bohaterowie”
Poniedziałek 22-01-2018
Ustawa degradacyjna, czyli nie tylko Kiszczak i Jaruzelski stracą stopnie. Rząd zajmie się projektem nowej ustawy
Gen. Wojciech Jaruzelski przygotowuje się w studiu do odczytania przemówienia informującego o wprowadzeniu stanu wojennego (źródło: Archiwum Dokumentacji Mechanicznej, Wojskowa Agencja Fotograficzna) / Wikimedia Commons
W ciągu trzech, czterech tygodni Rada Ministrów powinna zająć się projektem ustawy, umożliwiającym odebranie Wojciechowi Jaruzelskiemu i Czesławowi Kiszczakowi stopni generalskich - poinformował w poniedziałek szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk.
Szef Kancelarii Premiera przyznał w programie "Jeden na jeden" w TVN24, że pojawiają się postulaty, by generała Jaruzelskiego zdegradować m.in. w związku z rocznicą marca 1968 roku, bo odpowiadał on za antysemickie czystki w Wojsku Polskim, ale "to nie jest jedyna przesłanka".
- Jaruzelski przysłużył się jak najgorzej nie tylko Wojsku Polskiemu, ale i Polsce, więc pewną koniecznością historyczną jest zamknięcie tego tematu, jakim jest odebranie stopnia generalskiego - powiedział Dworczyk.
W ciągu dwóch tygodni projekt ustawy umożliwiającej odebranie stopni generalskich m.in. Wojciechowi Jaruzelskiemu i Czesławowi Kiszczakowi, trafi na Radę Ministrów; zło i zdradę trzeba nazwać po imieniu - napisał w poniedziałek na Twitterze szef
W ciągu dwóch tygodni ustawa umożliwiająca odebranie stopni generalskich Jaruzelskiemu i Kiszczakowi trafi na Radę Ministrów. Zło i zdradę trzeba nazwać po imieniu!
MON będzie degradował, stopnie straci m.in. Jaruzelski. "Liczymy, że parlament szybko uchwali tę poprawkę"
Dworczyk zaznaczył, że ostatnio "pojawiły się nieprawdziwe informacje w przestrzeni medialnej, jakoby ten projekt był wstrzymany". - Absolutnie nie, w ciągu trzech tygodni ten projekt stanie na Radzie Ministrów - zapowiedział.
W roku 2017 Michał Dworczyk, wówczas wiceszef MON, informował o tym projekcie i mówił, że resort obrony ma "nadzieję, że w ciągu najbliższych tygodni dokument trafi na Radę Ministrów, a następnie do parlamentu, który szybko uchwali zmianę".
Przygotowany przez MON projekt noweli ustawy o powszechnym obowiązku obrony przewiduje możliwość pozbawiania stopnia oficerskiego lub podoficerskiego - również pośmiertnie - osoby, które z racji ukończonego wieku lub stanu zdrowia nie podlegają obowiązkowi służby wojskowej, oraz żołnierzy rezerwy, którzy byli członkami Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego albo pełnili służbę w organach bezpieczeństwa państwa, o których mowa w art. 2 ustawy z dnia 18 października 2006 r. o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944-1990 oraz w treści tych dokumentów.
Wiceminister Jaki: Komisja weryfikacyjna zajmie się willą Jaruzelskiego
Historyk dr Piotr Gontarczyk z Biura Badań Historycznych IPN mówił w ub. roku o tym projekcie w rozmowie z PAP, że "z punktu widzenia rozliczenia z PRL taka ustawa jest pożądana i istotna". - Mamy wielu różnych pułkowników i generałów obwieszonych medalami, chodzących w mundurach, a ich cała życiowa droga nie służyła Polakom ani idei niepodległościowej. Szkodzili Polsce - przypominał.
Historyk zaznaczył zarazem, że "trzeba tak napisać tę ustawę, aby budziła możliwie najmniej kontrowersji i żeby miała możliwie najmniej punktów, które będą potem wskazywane, jako problematyczne. Trzeba zadbać, żeby była możliwie jak najbardziej precyzyjna, sprawiedliwa".
- Możemy wskazać na przykład Wojciecha Jaruzelskiego. Teraz jest pytanie, do jakiego stopnia należałoby zdegradować towarzysza generała. Czy do stopnia szeregowca? Wiemy, że był na froncie. Walczył z Niemcami do 1945 r. i wyszedł z II wojny światowej w stopniu oficerskim porucznika. Nie był wówczas komunistą, był typowym Polakiem - jednym z tych, którzy wracali do Polski różnymi drogami. Takich wątpliwości czy chociażby kwestii wartych wcześniej przemyślenia jest więcej. To trzeba wszystko solidnie przeanalizować na etapie prac nad ustawą - podkreślił dr Gontarczyk.
Rozmówca PAP zwracał uwagę, że "definiując grupę czy osoby, które mają być pozbawione stopnia, należy wskazać te, których stanowiska i działalność nie budzą kontrowersji, co do zaangażowania na rzecz utrwalania komunizmu, zniewalania społeczeństwa polskiego".
- Sądzę, że jeśli zostanie to w taki sposób zdefiniowane w projekcie, że będą to osoby z Informacji Wojskowej, Wojskowej Służby Wewnętrznej, z Zarządu II Sztabu Generalnego, z Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, a także wysocy oficerowie ludowego WP, choćby ze Sztabu Generalnego WP, którzy znali plany inwazji Układu Warszawskiego na Zachód, która skończyłaby się dla Polski atomową zagładą, to będzie to dobra ustawa, porządkująca kolejny element rozliczeń z komunizmem. Czasami jednoznaczne orzekanie może być trudne, dlatego to wszystko musi być solidnie zważone i możliwie precyzyjnie opisane w ustawie - powiedział dr Piotr Gontarczyk.
Wojciech Jaruzelski był jednym z najmłodszych w PRL generałów, został nim w 1956 roku, w wieku 33 lat. Wcześniej był m.in. współpracownikiem Informacji Wojskowej o pseudonimie "Wolski". W latach 1960-65 był szefem Głównego Zarządu Politycznego WP, a w latach 1965-68 szefem Sztabu Generalnego WP. W 1968 roku został ministrem obrony narodowej w rządzie PRL i pełnił tę funkcję aż do 1983 roku. W latach 1981-85 był premierem, w latach 1981-89 I sekretarzem KC PZPR, w latach 1985-89 przewodniczącym Rady Państwa PRL (formalną głową państwa), a w latach 1989-90 prezydentem PRL/RP.
Odpowiadał za wprowadzenie 13 grudnia 1981 roku stanu wojennego i za delegalizację NSZZ "Solidarność", stanął na czele powołanej wtedy Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego. W 1989 roku władze PRL pod jego kierownictwem zdecydowały się na rozmowy Okrągłego Stołu z przedstawicielami nielegalnej "Solidarności", w efekcie których doszło w Polsce do przemian ustrojowych. Zmarł 25 maja 2014 roku.
Czesław Kiszczak był w latach 1981-90 ministrem spraw wewnętrznych, kierował tym resortem w okresie stanu wojennego. Wcześniej był m.in. szefem wywiadu i kontrwywiadu wojskowego. W 1989 roku przewodniczył stronie rządowej w rozmowach Okrągłego Stołu. Po wyborach w 1989 roku był krótko premierem, a także wicepremierem w rządzie Tadeusza Mazowieckiego. Zmarł 5 listopada 2015 roku. W lutym 2016 roku okazało się, że przechowywał w domu teczkę TW "Bolka", współpracownika SB z lat 1970-76. Był nim Lech Wałęsa, choć on sam temu zaprzecza.
Zgodnie z obecnie obowiązującą ustawą o powszechnym obowiązku obrony żołnierz traci stopień wojskowy w razie zrzeczenia się obywatelstwa polskiego, odmowy złożenia przysięgi wojskowej lub uprawomocnienia się wyroku sądu orzekającego środek karny pozbawienia praw publicznych albo degradacji.
Kodeks karny przewiduje, że środkami karnymi stosowanymi wobec żołnierzy - prócz kar, na które można skazać także cywilów - są: wydalenie z zawodowej służby wojskowej oraz degradacja (obejmuje ona utratę posiadanego stopnia wojskowego i powrót do stopnia szeregowego). Kodeks karny stanowi, że sąd może orzec degradację w razie skazania za przestępstwo umyślne, jeżeli rodzaj czynu, sposób i okoliczności jego popełnienia pozwalają przyjąć, że sprawca utracił właściwości wymagane do posiadania stopnia wojskowego, a zwłaszcza w wypadku działania w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
„Warto o tym pisać, warto informować, to nasi bohaterowie”
_____________________________________________________________________
Poniedziałek 05.03.2018
Pisowska Rada OcaleniaNarodowego zdegraduje nieżyjących generałów.
Mateusz Morawiecki specjalnie przeniósł posiedzenie rządu na czwartek, żeby odbyło się 1 marca, w Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Posiedzenie miało tylko jeden punkt – rząd przyjął na nim projekt tzw. ustawy degradacyjnej, która pozwoli zdegradować do stopnia szeregowca generałów Jaruzelskiego i Kiszczaka.
Zobacz więcej
https://www.tygodnikprzeglad.pl/pisowska-rada-ocalenia-narodowego/
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
„Warto o tym pisać, warto informować, to nasi bohaterowie”